Royal
nerwowo przebierał kopytami, jego duże oczy przesuwały się po korytarzu, w
którym tłoczyło się wiele osób. Widziałam, że czuł się zaniepokojony, a
jednocześnie podekscytowany. Pogładziłam go po umięśnionej szyi. Gwałtownie
opuścił głowę, przyciskając nos do mojego boku. Podrapałam go po białej plamie
na chrapach.
- Zaraz jedziemy, kochanie.
Uspokój się.