Z
niemałą dumą zaparkowałam w poniedziałek moje niebieskie auto obok mustanga
Haydena. Mój chłopak opierał się o drzwi kierowcy, z ramionami splecionymi na
piersi. Jego włosy lśniły na złoto w porannym słońcu. Uśmiechnął się do mnie
szeroko i podszedł otworzyć mi drzwi. Przekręciłam kluczyk, gasząc silnik.
- Fajne to
autko – powiedział, opierając się przedramieniem na dachu i zaglądając do
środka. – Pasuje do ciebie.
- Dziękuję.