wtorek, 20 grudnia 2016
Rozdział 13. Jedność.
- Pierwszy nawrót finału przetrzebił naszych juniorów. Parkur z czystym kontem ukończyło tylko pięć par, w tym tylko dwie z pierwszej trójki. Bój o złoto i srebro rozegra się między dwoma bardzo zdolnymi dziewczynami: Cameron Foreman oraz Daviną Langdon. Pierwsza z nich wygrała wczorajszy konkurs dokładności, a druga piątkowy szybkości, Davina posiada tylko niewielką stratę do pierwszego miejsca. – Głos komentatora docierał do mnie z głośników, umiejscowionych pod sufitem. Gładziłam rozluźnioną szyję Royala. Tristan rozpiął jego skośnik i nachrapnik, by ogier mógł odpocząć. – Rozpoczynamy za dwadzieścia minut, za chwilę będzie można zapoznać się z parkurem.
Ruszyłam stępem wzdłuż bandy. Na głównej rozprężalni nie było innych koni. Pozostali zawodnicy stępowali konie w dużym przedsionku. Za chwilę powinna była się tutaj pojawić Zoe Mitchell, która rozpoczynała drugi nawrót. Wraz z Royalem korzystaliśmy z chwili spokoju i wytchnienia. Obciągnęłam palce, rozciągając zmęczone mięsnie nóg. Mój koń obrócił w moją stronę ucho, jakby pytał, czy wszystko w porządku.
- Wszystko dobrze, malutki – powiedziałam, pochylając się i głaszcząc go po uchu. Parsknął. – Wiem, że dla ciebie to bułka z masłem, ale pamiętaj, tu chodzi i o prędkość, i o nie dotknięcie drągów – dodałam z uśmiechem, znając jego zamiłowanie do szybkiego pokonywania przeszkód.
- Davina!
Podniosłam wzrok i spojrzałam na Tristana, stojącego przy wejściu. Nie uśmiechał się, widać było na nim lekkie zdenerwowanie. Podjechałam do niego i zeskoczyłam z konia. Podałam mu wodze, po czym podciągnęłam strzemiona.
- Nie denerwuj się bardziej niż ja. – Chciałam dodać mu otuchy.
- Jednak lepiej, żebym to ja się denerwował – odparował.
Przewróciłam oczami, uparciuch.
- Coś się stało? – Pokręcił głową. Uważając, by nie uderzyć go daszkiem kasku, musnęłam jego policzek wargami. – Idę zobaczyć, co wymyślili.
David czekał na mnie przy wejściu na parkur. Nic nie mówił, nie miał w zwyczaju rozpraszać się gadaniem o pierdołach. Byłam mu za to wdzięczna. Zmierzyliśmy długości między przeszkodami w szeregach i liniach. Trasa była trudna, bardzo trudna. Dużo ciasnych zakrętów, mało możliwości skrócenia, rów z wodą, co rzadko było spotykane w konkursach juniorów.
- Jeśli chcesz to wygrać musisz pojechać odważnie i ryzykownie. – To było pierwsze zdanie, jakie wypowiedział do mnie mój trener. – Zetnij za czwórką, jest tam ciasno, niech usiądzie na zadzie – mówił wprost do mojego ucha, tak by nikt inny nie podsłuchał naszej rozmowy. – Do rowu z kolei rozjedź go, na maksa. Niech się wyciągnie, ale nie może zgubić zadu, bo nie dolecicie do drugiego brzegu i po zawodach. Jak tylko wylądujecie musicie być już pozbierani, nie ma tam miejsca na podstawianie. Cały czas jedziecie razem. Na ile jest ostatni szereg?
- Półtorej fuli – powiedziałam cicho.
Takie układy pozwalały na dwie metody przejechania. Na dwie fule, co dawało większą szansę na dokładne trafienie w drugą przeszkodę szeregu lub na jedną, ale wiązało się z tym, że może nam zabraknąć centymetrów, by nie zahaczyć drągów. Szczególnie, że musieliśmy pokonać okser.
- Jaka jest największa wada Royala? – zapytał ponownie mój trener.
Spojrzałam na niego zaskoczona, nie za bardzo nie rozumiejąc, jaki sens ma wytykanie wad tuż przed finałem.
- Co to ma do rzeczy? Jest długi – odpowiedziałam sobie sama, już wiedząc, do czego zmierza. – Dosięgniemy?
- Zaryzykuj – dodał z uśmiechem, klepiąc mnie pokrzepiająco po ramieniu. – Na koń, za dwadzieścia minut skoczymy coś i do boju, moja droga.
Poprawiłam swój strój, na który składały się białe bryczesy, granatowy frak, pasujący do czapraka Royala oraz koszula od Tristana. Wróciłam na rozprężalnie, gdzie mój luzak chodził dookoła z gniadym ogierem. Jego maść w sztucznym świetle była bardziej brązowa niż ruda. Tristan podał mi palcat i obrzucił mnie szybkim spojrzeniem.
- Pasuje ci ta koszula.
Uśmiechnęłam się.
- Facet, który mi ją dał ma niezły gust – odpowiedziałam. Podałam mu nogę, a ten szybkim ruchem podrzucił mnie do góry. – Tristanie. – Uwielbiałam brzmienie jego imienia. – Trzymaj kciuki.
W odpowiedzi uniósł do góry obie pięści z kciukami schowanymi do środka. Dociągnęłam popręg, a Royal szarpnął lekko głową. Ścisnęłam go łydkami, by szedł aktywniej. Konie, które nie zakwalifikowały się do finału już znikały z rozprężali, zanim ruszyłam kłusem pozostało tylko pięć par. O kolejności decydowało miejsce w rankingu, przy czym zaczynała ostatnia osoba.
Royal był bardzo skupiony, reagował energicznie na każdy mój najmniejszy ruch, co jednak powodowało, że musiałam uważać na każde drobne spięcie. Zebrałam wodze i zagalopowałam, zgodnie z instrukcją Davida pilnowałam zadu ogiera. W dużym lustrze dostrzegłam nasze odbicie, obraz był zadowalający, więc wróciłam do kłusu i zagalopowałam na drugą stronę.
W między czasie na rozprężalni pojawił się David. Obniżył niewiele stacjonatę, którą przed chwilą skakała jedna z par i dał mi sygnał do najazdu. Krzyknęłam, by zasygnalizować pozostałym jeźdźcom moje plany i najechałam na metrową przeszkodę. Przytrzymałam Royala, jednocześnie ściskając go łydkami, by jeszcze bardziej zaangażował tył. Wybił się silnie do góry, zadzierając kopyta mocno pod tułów. W takich chwilach cieszyłam się, że ma popręg z fartuchem, inaczej poharatałby sobie brzuch podkowami. Skoczyliśmy kilka razy wyższą stacjonatę i okser.
- Wystarczy – powiedział David. Przeszłam do stępa, ale nie dałam koniowi długiej wodzy. Cały czas musiał być gotowy. – Możesz wyjeżdżać na parkur, Patrick Grey już zakończył swój przejazd, Georgia czeka na sygnał od sędziów.
Pokiwałam głową. Znałam pozostałych zawodników, często spędzaliśmy razem czas między zawodami, przez co byliśmy kolegami. Nasi trenerzy także się znali, byliśmy trochę jak daleka rodzina, gdzie więzy krwi zastępowały konie.
- Powodzenia Davina – powiedział do mnie Patrick, gdy się mijaliśmy.
- Dzięki.
Gdy pojawiłam się głównej hali, rozległ się dzwonek i Georgia na swojej siwej klaczy rozpoczęła przejazd. Nie obserwowałam jej, skupiłam się na Royalu, który spiął się lekko na widok tylu ludzi. Zatrzymałam go i cofnęłam o kilka kroków. Małym palcem pogładziłam jego szyję. Obrócił na chwilę ucho w moją stronę.
- Georgia Davis i Light My Fire kończy przejazd na czysto, ale z gorszym czasem niż jej poprzednik, co obecnie daje jej drugą lokatę. Przed nami teraz Davina Langdon i Royal Diamond. – Zagalopowałam, po czym podjechałam pod budkę sędziowską. – Czas do pobicia to 58 sekund. Powodzenia!
Skłoniłam się, wyciągając w bok prawą rękę. Rozległ się dzwonek, po którym zagalopowałam. Miałam czterdzieści sekund na przejechanie przez celowniki startowe, okrążyłam kolorowego oksera, dając sobie i koniowi czas na maksymalne skupienie. Nasze ciała zalały się w jedno, gdy ruszyliśmy na pierwszą przeszkodę. Po drugiej mocno usiadłam w siodło i obróciłam Royala o 180 stopni, ogier przysiadł na zadzie jakby wykonywał piruet i wyrwał do przodu do kolejnej przeszkody. Gdy wyjechaliśmy na prostą do rowu, wbiłam mu mocno łydki w boki. Rozciągnął się, ale nadal był jak naciągnięta sprężyna. Przelecieliśmy nad wodą, po czym szybko pozbieraliśmy się do kupy.
Ostatni szereg nie był łatwy, pomijając trudny dystans składał się z kolorowej stacjonaty oraz z „pijanego” oksera, gdzie drągi wisiały pod kątem, co utrudniało koniom oszacowanie szerokości. Prawidłowo dojechaliśmy do stacjonaty, zaraz po lądowaniu, uderzyłam Royala piętami, poczułam jak się spina i wyciąga krok. Lecąc nad okserem, czułam nasz wysiłek. Bolał mnie każdy mięsień, mój wierzchowiec wyciągnął się jak tylko mógł, podwijając przednie nogi pod siebie, a tyle wyrzucając jak najwyżej. Nie słyszałam muzyki, ani wiwatującego tłumu, mój słuch był wyczulony na choćby najlżejsze puknięcie w drąg.
Nic takiego nie usłyszałam.
Wypuściłam z dłoni wodze, gdy tylko zegar się zatrzymał.
- Niewiarygodne! – krzyknął komentator. – 54 sekundy i 68 setnych! Wspaniały popis szybkości i dokładności! Davina Langdon i Royal Diamond wskakują w fenomenalnym stylu na pierwszą pozycję! Megan George i Darth Vader muszą się bardzo postarać.
Galopowaliśmy wokół placu na luźnej wodzy, klepałam mocną szyję Royala. Spojrzałam na trybuny i najpierw dojrzałam Davida, Laurę i Tristana. Ich twarze były rozciągnięte w ogromnych uśmiechach, w oczach kobiety dostrzegłam łzy szczęścia. Chłopak pokręcił głową, jakby nadal nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Zjeżdżając z parkuru po raz pierwszy rozejrzałam się po widowni.
Cała radość nagle zniknęła. Szybko bijące serce zamarło.
Mniej więcej w połowie trybun siedziała Allison i Hayden, oboje uśmiechnięci i wpatrzeni we mnie. Uśmiechnęłam się, maskując szok pod maską, zdziwienia. Nagle mój świat stał się bardzo mały, chłopak, w którym kiedyś byłam zakochana, stał dwadzieścia metrów od chłopaka, w którym byłam zakochana.
Zniknęłam na rozprężalni, gdzie poluzowałam popręg Royalowi i przytuliłam się do jego szyi.
- Dziękuję, bardzo ci dziękuję – wyszeptałam w jego sierść. Parsknął. – Jesteś niesamowitym koniem.
Parsknął w odpowiedzi.
Dobiegł do mnie cały mój zespół, gratulując mi. Po chwili dotarł do nas głos komentatora:
- Megan George i Darth Vader kończą przejazd z czasem 56 sekund, co daje im drugie miejsce. Wszystkim gratulujemy, a dekoracja odbędzie się za kilka minut.
Zeskoczyłam z konia i przytuliłam się do niego, mocno obejmując go ramionami. Wycałowałam jego nos, by wiedział, że spisał się dosłownie na medal. David uściskał mnie mocno i poklepał ogiera po łopatce. Laura ucałowała moje policzki, a jej własne błyszczały od łez.
- Przestań płakać – powiedziałam do niej. – To nic takiego.
- Jesteś mistrzynią stanu, głupia. To coś wielkiego – zbeształa mnie.
Roześmiałam się i wpadłam w ramiona Tristana, objął mnie mocno, ale po przyjacielsku.
- Widziałeś go? – wychrypiałam, w jego szyję.
- Tak – wyszeptał mi do ucha. – Zauważyłem go przed drugim nawrotem, nie chciałem cię denerwować.
- Dziękuję.
- Nie będę się wychylał.
Pokiwałam głową, gdy się odwróciłam Royal miał już na sobie czerwoną derkę z napisem: Mistrz Massachusetts 2016. Zanim ponownie wyjechaliśmy na główną halę, spojrzałam przez ramię na Tristana – wbił ręce w kieszenie dżinsów i przyglądał mi się spod rzęs.
Na dekoracji każdy z nas otrzymał puchar, nagrodę oraz konie zostały udekorowane kotylionami. Odegrano hymn państwowy, po czym poprowadziłam rundę honorową. Pogratulowałam Megan i Patrickowi stanięcia na podium, po czym oddałam Royala Tristanowi, by go rozstępował. Sama zdjęłam kask i ruszyłam na trybuny w stronę mojej przyjaciółki i chłopaka.
Allie rzuciła mi się w ramiona.
- Byliście niesamowicie, a ten skrót za dwójką! Fenomenalny!
- Dziękuję Allie, tak się cieszę, że was widzę.
Hayden ujął moją twarz w dłonie i pocałował. Dziwnie było czuć jego wargi na swoich, ale oddałam pocałunek. Czułam żółć podchodzącą do gardła, wtedy już wiedziałam, że to będzie ciężkie sześć tygodni.
- Gratulacje, kochanie.
Pogładziłam go dłonią już bez rękawiczki, po policzku.
- Dziękuję, że przyjechaliście.
- Musieliśmy zobaczyć, jak ogrywasz Massachusetts. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym tego nie zobaczył na żywo. Allie ma racje, byliście fenomenalni. Wracasz z nami?
- Nie, muszę rozstępować Royala i pokibicować Davidowi w finale młodych koni. Wracacie, czy zostajecie jeszcze?
- Chwile jeszcze pooglądamy, ale chyba będziemy spadać, co? – Hayden spojrzał pytająco na Allie, ale ona wzruszyła ramionami. – Ojciec dał mi auto, a wiesz, jaki on jest. – Puścił mi oko.
- Muszę się zając swoim koniem, bo następny konkurs to konkurs pięciolatków. Do zobaczenia jutro.
Przytuliłam Allie i pocałowałam krótko Haydena, ale ten złapał mnie w pasie i przedłużył pocałunek.
- Co tak krótko? Nie widziałem cię od czwartku – wychrypiał. Przewróciłam oczami. – Daj spokój.
- Na razie Hayden. – Odwróciłam się na pięcie, obdarzając go uśmiechem i wróciłam na rozprężalnie.
David i Laura zniknęli, by przygotować Crimson do ostatniego startu. Siwy wałach dobrze sobie radził na tych zawodach, był w pierwszej piątce z sporymi szansami na podium. Nawet, gdyby nie wygrał medalu na pewno zwrócił na siebie uwagę. Jego śnieżnobiała sierść, błysk w oku i ogromny temperament powodował, że wielu zawodników i miłośników jeździectwa zatrzymywało na nim wzrok. Taki koń się rzadko trafiał, wiele osób dałoby sporo, by móc go dosiadać.
Tristan miał smutną minę. Opuścił wzrok, a pewność siebie, która go przepełniała, gdzieś uleciała. Mówił coś po cicho do Royala, a brązowo-złoty ogier przysłuchiwał mu się, z lewym uchem zwróconym w stronę chłopaka. Gdy zbliżyli się do mnie, koń podniósł wzrok i cicho zarżał. Uśmiechnęłam się, uwielbiałam, gdy okazywał, że za mną tęsknił. Jednocześnie podziwiałam więź, która przez te cztery dni pojawiła się między nim, a Tristanem. Grono osób, które Royal akceptował było niewielkie, a które szanował było jeszcze węższe.
Spojrzałam na Tristana i zmarszczyłam brwi.
- Widziałeś? – Nie potrzebowałam jego odpowiedzi, wyraz jego twarzy mówił sam za siebie. – Ustaliliśmy, że nie mogę go, od tak zostawić. Nie mogę podejść do niego i powiedzieć: hej, wiesz co? To koniec. Teraz jestem z twoim bratem.
- Przecież doskonale o tym wiem – warknął. Wzdrygnęłam się, po raz pierwszy dostrzegając w nim ten sam ogień, który płonął w Haydenie. – Wystarczająco go skrzywdziłem, myślisz, że tylko ty cierpisz? Bądź, co bądź to mój brat. - Opuściłam wzrok, wiedząc, że ma rację. Byłam egoistyczna, myśląc tylko o swoich uczuciach. – Przepraszam Davina, nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
- Masz rację, nie przepraszaj. – Westchnęłam głośno. – Nie myślałam, że będzie aż tak ciężko.
Mocniej zacisnął dłoń na wodzy.
- Ja także. Cała ta sielanka okazała się być mrzonką. Nie sądziłem, że aż tak ciężko będzie mi patrzeć na to, jak go całujesz.
- Nie patrz. Musimy unikać sytuacji, w której bylibyśmy we trójkę. Proszę, to tylko sześć tygodni, pozwoli mi odejść, będzie chciał, żebym odeszła.
Pokręcił głową.
- Będzie totalnym idiotą, jeśli będzie chciał, żebyś odeszła, Davina.
Złapałam go za rękę.
- Nie. Nie, jeśli powiem, że mnie ogranicza, nie pozwala mi rozwinąć skrzydeł. To go zrani, ale nie tak bardzo, jak zranilibyśmy go my.
Tristan zaśmiał się, ale w jego śmiechu nie było radości, a ogromny smutek.
- Będziemy za to przeklęci, to się na nas zemści.
Zatrzymałam go i nie zważając na to, czy ktoś nas teraz obserwuje, złapałam go za brodę i zmusiłam, by na mnie spojrzał.
- Zniosę każdą karę. Jesteś tego wart, Tristanie.
Z czułością pogładził moją dłoń.
- Obyś tego nie pożałowała.
Hej.
Nie wiem, co mam Wam powiedzieć.
Nie wiem od czego zacząć.
Tak bardzo mi przykro, że nie mam dla Was więcej czasu.
Tak bardzo mi przykro, że matura zabrała mi życie.
Proszę Was bardzo o dwie rzeczy:
Pierwsza - napiszcie coś w komentarzu, żebym wiedziała, że jesteście. Brakuje mi Naszych konwersacji w komentarzach.
A druga... Życzcie mi powodzenia i wytrwałości w tym, żebym spełniła swoje marzenia :)
Ja za Was zawsze trzymam mentalne kciuki!
Kocham Was i życzę Wesołych Świąt.
Raven
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wesołych Świąt! Wszystkiego dobrego w Nowy Roku, byś zdała tę maturę śpiewająco i co jakiś czas wstawiała dla nas rozdziałek;D. A post super, dzieje się! Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńWeny życzę!
Dziękuję :*
UsuńCzekajcie uważnie..
Wybaczcie taki, a nie inny wygląd rozdziału, ale coś się zepsuło i znowu nie potrafię sobie poradzić z blogerem... Także jest tak, jakoś wygląda, da się czytać. Jeśli ktoś ma pomysł jak mam to naprawić to niech napisze do mnie na Facebooku, proszę :))
OdpowiedzUsuńNo hej hej! Widzę, że akcja powoli się rozkręca. Tak mi będzie cholernie żal Haydena gdy Davina mu powie co ma powiedzieć. No ale trudno, takie jest życie, nie? ;P
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę fajny, muszę ci przyznać, że baardzo polubiłam Royala. Chciałabym go teraz pogłaskać *o* taki milusi :)
Aa dawaj wincyj pocałunków aaa
błędziki:
''- Na razie Hayden. – Odwróciłam się na pięcie...'' - przecinek po razie.
''...był w pierwszej piątce z sporymi szansami na podium.'' - ze sporymi.
No i tyle ;)
Czekam na następnyyy! <3
BookGirl
PS. Na fb napiszę ci jak zlikwidować to dziwne tło w poście :)
DZIALA!!!!!!!!!!!!
UsuńO JEJKU. JESTES GENIALNA ♡♡♡
DZIEKUJE!!!