poniedziałek, 19 czerwca 2017

Rozdział 16. Początek końca.

Czerwcowe popołudnia były bardzo upalne, więc z treningami przeniosłam się na halę. Tam dach dawał cień, a lekka bryza przepływająca przez otwarte drzwi i okna przynosiła ulgę. Siedziałam na schodkach i prowadziłam trening Jane – młodej adeptki jeździectwa - która dzięki swojej ciężkiej pracy poczyniła bardzo duże postępy.
Gdy wracałyśmy do stajni, zobaczyłam auto Haydena stojące obok mojego. Chłopak, ubrany w dżinsowe spodenki do kolan i białą koszulkę, siedział na progu. Jasnobrązowe włosy miał w nieładzie, a gdy mnie dostrzegł jeszcze bardziej je potargał. Nie uśmiechnął się. Czułam, że jest smutny i nie rozumie, dlaczego go unikam.
- Dziękuję, Jane. Widzimy się jutro.
- Na razie, Davina.
Spojrzałam na swojego chłopaka, który z ociąganiem wstał i otrzepał szorty. Szedł kilka kroków za mną, gdy kierowałam się na drogę prowadzącą na pastwiska. Usiadłam na białej belce, oddzielającej padoki od siebie.
 - Wiesz, że cię kocham? – zapytał po dłuższej chwili milczenia.
Opuściłam powieki, by nie widział prawdy w moich oczach. Nie potrafiłam mu powiedzieć, że nie czuję tego samego, ale jednocześnie nie potrafiłam go okłamać. Byłam wycieńczona kłamstwami.
- Hayden – wyszeptałam.
- Rozumiem, jest ci ciężko. Przeżywasz koniec liceum i nasze rozstanie. – Parsknęłam. Chciałabym to przeżywać, ale przez ostatnie półtora tygodnia zapomniałam, że za dwa dni kończę szkołę. – Allie też to widzi. Obydwoje zgadzamy się, że nas izolujesz…
- Zaraz – przerwałam mu, unosząc dłoń. – Rozmawiasz o mnie z Allison? – Nie musiał się odzywać, odpowiedź miał wypisaną na twarzy. – Nienawidzę, gdy najpierw mnie obgadujesz, a dopiero później rozmawiasz ze mną.
Hayden uniósł twarz do nieba i przeczesał palcami włosy, próbując się uspokoić. Widziałam napięte mięśnie jego karku, nabrzmiałą żyłę pulsującą mu obok jabłka Adama. - Martwię się o ciebie, Davina. Z dnia na dzień odsuwasz się ode mnie, nie pozwalasz do siebie dotrzeć. Każda próba kończy się tym, że mur wokół ciebie się powiększa. Nie widzisz tego?
Milczałam. Doskonale sobie zdawałam z tego sprawę. Robiłam to z premedytacją. Chciałam zakończyć nasz związek i liczyłam, że to mi pomoże, że skłoni Haydena do podjęcia tej decyzji za mnie. Ale najwyraźniej nie doceniłam jego uczuć do mnie. Poczułam ból w sercu. Ten chłopak naprawdę mnie kochał.
- Davina, nie płacz, proszę. Kochanie… - wyszeptał w moje włosy i przytulił mnie czule.
Objęłam go w pasie, tuląc twarz do jego szyi. Po moich policzkach popłynęły łzy, mocząc jego skórę i koszulkę. Znajome ciało było tak bardzo kuszące. Wiele razy był moim wsparciem, ciężko było to porzucić. Moja własna wygoda powodowała, że wpadłam w to bagno jeszcze głębiej.
- Po prostu to za dużo naraz. Rozstania, rozstania… Hayden pogładził mnie po plecach.
- Nie przesadzaj. Przed nami jeszcze całe wakacje, spędzimy je razem. W piątek zaczynamy od ogniska na klifach.
Uśmiechnęłam się. Impreza zawsze poprawiała mi humor.
- Będziesz kierowcą?
- Dla ciebie zawsze – pochylił się, by mnie pocałować.
Widziałam jednak, że wolałby się nawalić z kumplami i żebym tym razem to ja odstawiła go do domu.
- No dobra, zaliczyłeś test. Ja będę kierowcą – powiedziałam, kładąc palec na jego ustach i powstrzymując go od pocałunku. – Ale tylko pijesz, nic więcej.
- Umowa stoi – westchnął i złapał mnie za nadgarstek, ostatecznie łamiąc mój opór.
Pozwoliłam mu na pocałunek, a później na kolejny i kolejny. Chciałam ukarać Tristana za to, że się ugiął. Ale czego oczekiwałam? Że będzie się chował w cieniu? Zadowalał krótkimi chwilami, wyrwanymi i ukrywanymi przed wszystkimi? Nie mogłam od niego oczekiwać, że będzie się cieszył z ochłapów, podczas gdy ja jadłam ciastko i cały czas miałam ciastko. Pomimo świadomości, że ja i tylko ja odpowiadam za swoje cierpienie, łatwiej było mi zrzucić winę na niego.
Siedząc na ławce przed stajnią i obserwując jak auto Haydena odjeżdża, ciągnąc za sobą pióropusz szarego pyłu poderwanego z gruntowej drogi, poczułam mrowienie warg. Delikatne igiełki kłuły moje usta, żuchwę i szyję. Bolał każdy centymetr kwadratowy skóry, która zdradziła.
Poderwałam się z ławki i zadarłam głowę do góry, łzy spłynęły mi po policzkach. Ciche kroki po trawie zdradziły Royala. Mój towarzysz podszedł do ogrodzenia, zaniepokojony moim nagłym ruchem. Jego duże oczy wpatrywały się we mnie, a chrapy delikatnie drgały. Węszył, szukał tego, co mnie zmartwiło. Podeszłam do niego i pogładziłam jego miękki pysk. Ogier trącił nosem w policzek, próbował mnie pocieszyć.
- Kochany. – Oparłam czoło o jego głowę. – Gdybym była chociaż w połowie tak odważna i pewna tego, czego chcę, to świat byłby inny.
Royal parsknął i odtrącił moją twarz. Spojrzałam na niego zaskoczona. Parsknął głośno, nadal wpatrując się we mnie przenikliwym wzrokiem.
- Czego chcę? – zawahałam się. Mnóstwo myśli przemykało mi przez głowę, ale jedna z nich była najgłośniejsza. Całe moje ciało skręcało się na samo wspomnienie tego, jak wymawiał moje imię. – Chcę być z nim, z Tristanem. – Uśmiechnęłam się, wreszcie powiedziałam to głośno. Pocałowałam go mocno w nos i wygrzebałam z kieszeni cukierka.
Mój koń był z siebie wybitnie zadowolony. Nie wiedziałam, czy jego zachowanie było przypadkowe, czy czuł, co się we mnie dzieje, ale to dzięki niemu uświadomiłam sobie, że nie bałam się reakcji Haydena, bałam się nowego, bałam się tego, co się stanie, gdy opuszczę dobrze znany mi świat i zanurzę się w coś zupełnie innego.
***
Allison leżała na brzuchu na moim łóżku i przeglądała album naszego rocznika. Jej brązowe włosy były wciąż wilgotne po prysznicu, gdy wpadała do mojego pokoju była praktycznie mokra. To był nasz odwieczny zwyczaj, zawsze na imprezę rozpoczynającą wakacje szykowałyśmy się razem.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że Jess King dała takie zdjęcie.
Rzuciłam na fotel sukienkę, którą oglądałam i podeszłam do łóżka. Wskoczyłam na materac i położyłam się obok przyjaciółki. Odgarnęłam rude włosy, które wpadły mi do oczu.
- Wygląda jakby ćmy usiadły na jej powiekach. – Roześmiałam się. Allie zawtórowała mi.
- Nigdy nie wyszłabym z takimi rzęsami z domu, a co dopiero zrobić sobie w nich zdjęcie do albumu! Ludzie mają dziwne gusta – skwitowała i przewróciła stronę. – O! Spójrz jakie ładne dziewczyny!
Jej palec zawisł nad dwoma nazwiskami „Cooper Allison” i „Langdon Davina”. Uśmiechnęłam się i położyłam dłoń na jej fotografii. Brązowe oczy dziewczyny wpatrywały się wprost w kamerę, kokietując fotografa. Delikatne usta były wygięte w półuśmiech, który nadawał jej twarzy powabności. Ciemne włosy zarzuciła na ramię, odsłaniając szyję i linię obojczyka.
- Wyglądasz przepięknie, Allie.
Rumieniec pokrył jej policzki.
- Daj spokój. – Uderzyła mnie w ramię.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że udało ci się namówić Angie do umiejscowienia nas koło siebie. Nazwisko Allison wyróżniało się na tle innych, zaczynających się od litery „L”.
- No cóż, uznajmy, że ja i Angie mamy przeszłość… - powiedziała tajemniczo. Uniosłam brwi, zainteresowana sekretem. Było niewiele rzeczy, o których moja przyjaciółka mi nie mówiła. – Przeszłość, o której Angie wolałaby zapomnieć. Oto cena zapomnienia. – Roześmiała się, ale nagle spoważniała. – Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy absolwentkami.
Oparłam brodę na zaciśniętych pięściach. Mój telefon zawibrował cicho na biurku. Przewróciłam oczami i niechętnie zwlekłam się z łóżka. Na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od Haydena, że będzie po nas po dziewiętnastej. Przeklęłam siarczyście. Allie spojrzała na mnie zdziwiona.
- Hayden będzie za piętnaście minut, a ja nadal nie wiem w co się ubrać.
Brunetka podeszła powoli do mojej szafy i przez chwilę przyglądała się jej zawartości. W końcu rzuciła w moją stronę białą koszulkę na wąskich ramiączkach z głębokim dekoltem, a także szare rurki z postrzępionymi nogawkami i wysoką talią.
- Będziesz wyglądać idealnie.
- Na pewno chcesz studiować literaturę? Może jednak moda?
Roześmiała się.
- Rozważę to, jeśli mi nie wyjdzie z książkami.
Przytuliłam ją, zaciągając się waniliowym zapachem jej perfum. Zaśmiała się cicho i odwzajemniła uścisk. Kątem oka obserwowałam nasze odbicie w lustrze, naprawdę przypominałyśmy siostry.
- Davina?
- Tak?
- Pamiętasz to zdjęcie?
Zesztywniałam. Nie wiedziałam, o którym zdjęciu Allie mówi. Czy o którymś z naszych wspólnych, zrobionych przez lata przyjaźni, czy feralnym zdjęciu z Bostonu? Puściłam ją, po czym odsunęłam się na odległość ramienia.
- Wiem, że wtedy nie chciałam nic o tym wiedzieć, ale to był błąd. Przepraszam.
- Allison, o czym ty mówisz? – Nie rozumiałam nic, z tego, co mówiła moja przyjaciółka.
- Widzę, że między tobą i Haydenem nie jest już tak dobrze, jak było. – Westchnęła, jakby nie mogła się zdecydować, jak ująć swoje myśli. – Cokolwiek by się nie działo – możesz mi ufać, nie będę cię oceniać. Przynajmniej się postaram.
Uśmiechnęłam się lekko. Ucisk w żołądku zelżał. Pogłaskałam ją po ramieniu. Na jej twarzy widać było, że ma wyrzuty sumienia, że jednak nie zapytała.
- Wyjaśnię ci wszystko, zdjęcie, to, co było w Bostonie, a także to, co się ze mną działo, gdy wróciłam. – Pokiwała głową ze zrozumieniem. – Ale jutro, Allie.
Puściłam ją i zniknęłam w łazience, by się przebrać. Pociągnęłam usta czerwoną, matową pomadką, która podkreśliła moje rude włosy i piegi. Spojrzałam w swoje odbicie zadowolona z efektu. Czarna kreska powiększała moje oczy, których kolor był intensywniejszy dzięki miedzianemu cieniowi na dolnej powiece. Założyłam delikaty naszyjnik z perłą – prezent urodzinowy od Haydena i pierścionek. Spojrzałam na swoje odbicie. Byłam zadowolona z efektu.
Jednocześnie miałam przeczucie, że źle zaplanowałam wieczór. Nie powinnam była się zgodzić na to, by spać u Haydena i jechać jego autem. Powinnam była być bardziej uparta i nalegać na to, żebym wróciła do domu – swoim samochodem. Złapałam się na tym, że próbuję uzasadnić, że dzisiejszy wieczór to nie jest dobra pora na zerwanie. Uderzyłam dłonią w umywalkę. Allison nic nie usłyszała, dźwięk suszarki skutecznie wszystko zagłuszał.
- Głupia. Obiecałaś to sobie, jemu i nawet Royalowi – mruknęłam do swojego odbicia.
Spryskałam szyję perfumami, gdy hałas suszarki został zagłuszony przez klakson. Allie zaklęła siarczyście i, zgodnie ze swoim życzeniem nie przejmując się pukaniem, otworzyła drzwi do łazienki.
- A gdybym była naga? – zapytałam, robiąc jej miejsce przy lustrze.
Dziewczyna przewróciła brązowymi oczami, malując usta.
- Nie zobaczyłabym nic nowego. Chyba, że – zrobiła dramatyczną przerwę, patrząc mi prosto w oczy – zrobiłaś sobie tatuaż. Zrobiłaś?
Parsknęłam śmiechem.
- Nie. Jeszcze.
Pokręciła głową, a włosy opadły jej na twarz.
Zbiegłyśmy po schodach, gdzie pożegnałyśmy się z moimi rodzicami. Moja duża torebka, w której nie było ani kosmetyków, ani bielizny na zmianę, czekała przy drzwiach. Przykrywka. Moi rodzice wyszli z salonu i przyjrzeli się nam badawczo.
- Miłej zabawy, dziewczynki – powiedziała moja mama.
- Dziękujemy, pani Langdon. Jessica uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała Allie.
- Bezpiecznej zabawy. – Tata rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie. – Pilnujcie się. Roześmiałam się i przytuliłam go na pożegnanie.
- Och, Max! Daj spokój, to duże panny. Potrafią o siebie zadbać.
Kobieta przytuliła się do mężczyzny, który pocałował ją w czoło.
- Do zobaczenia – powiedziałyśmy chórem i wyszłyśmy na zewnątrz.
Słońce powoli zbliżało się do zachodu. Niebo przybrało różowo-niebieską barwę, gdzieniegdzie przesuwały się białe, puchate chmury. Było ciepło, ale chłodny wiatr wróżył, że noc może nie być zbyt przyjemna. Narzuciłyśmy na swoje plecy czarne kurtki. Zdziwiłam się, nie widząc na ulicy mustanga Haydena, a srebrnego SUV’a jego ojca.
- Długo kazałyście na siebie czekać – powiedział Hayden, po tym jak pocałował mnie na powitanie.
- Ale może było warto? – Allie usiadła na środkowym siedzeniu z tyłu i pochyliła się do przodu. Chłopak szybko przesunął po mnie wzrokiem.
- Zawsze warto. – Puścił oko dziewczynie z tyłu.
- Dlaczego jesteś autem ojca?
Hayden zwolnił, by przepuścić pieszych.
- Musiałem wymienić łożyska, a rodziców i tak nie ma w mieście więc pozwolił mi wziąć swoje auto. Fajne, co?
SUV jak SUV. Nie byłam wielką fanką tych wielkich aut. Allison wręcz przeciwnie, przejechała dłonią po czarnej tapicerce.
- W moim stylu. Kiedyś sobie taki sprawię.
Wyjechaliśmy z miasta. Po obu stronach drogi pojawił się gęsty las, w którym rosły wielkie drzewa – dęby o grubych pniach, rozłożyste świerki i klony o ogromnych liściach. Na drodze zrobiło się ciasno, a auta jechały w równym szyku. W pewnym momencie wszystkie skręciły w prawo, w niewinnie wyglądającą polną dróżkę. Koła podskakiwały na wybojach, ale w środku terenówki było spokojnie. Może jednak powinnam była docenić SUV’y?
Po kilku minutach dojechaliśmy do polany, która od dawna pełniła rolę parkingu dla licealistów. Zupełnie jakby, ktoś usunął stąd drzewa specjalnie, dla ludzi, którzy w wakacje imprezowali na klifach. Tradycja pierwszego ogniska sięgała dalej niż pamiętają moi dziadkowie, przychodzili tu oni, a także ich rodzice, a wcześniej ich rodzice.
Teraz przyszła kolej na nas. Pomimo, że wszyscy wiedzieli o tym ognisku nigdy nie wpadała tu policja. Ten jeden jedyny raz w roku, nawet organ ścigania przymykał oko na pijaństwo nieletnich. Za zaopatrzenie imprezy odpowiadał komitet złożony z trzecioklasistów, kilka dolarów wstępnego obejmowało i alkohol, i przekąski.
Z polany na klify trzeba było jeszcze kawałek przejść. Jednak przez lata wędrówek, między drzewami pojawiła się wydeptana ścieżka. Podniecone głosy nastolatków zagłuszały wieczorne dźwięki lasu, ptaki obserwowały nas z koron drzew, ukryte bezpiecznie między gałęziami.
W końcu wyłoniliśmy się z lasu. Widok bezkresnego Atlantyku zawsze robił na mnie wrażenie. Klif, na którym odbywała się impreza, był wysunięty w głąb morza, woda otaczała go z trzech stron. Dzięki temu mogliśmy obserwować słońce topiące się w oceanie. Ognisko zaczynało płonąć, nieśmiałe płomienie lizały drewno. Z zielonego busa płynęła muzyka, wzmacniana przez głośniki postawione na pace. Hayden pocałował mnie przelotnie i poszedł przywitać się z kumplami. Allie złapała mnie za rękę.
- To nasze ostatnie ognisko.
Studenci nie przychodzili na imprezę, chyba że dostali specjalne zaproszenie. Zresztą rzadko się zjawiali, ponieważ pokrywało się z imprezą na kampusach, kończącą sesje.
- Szybko zleciało, co?
Dziewczyna pokiwała głową w zamyśleniu.
 - Napijesz się czegoś? – zapytałam, ciągnąc ją w stronę stołów.
- Kijowo, że nie możesz pić ze mną – mruknęła.
- Wiem…
Nagle za moimi plecami pojawił się Hayden. Objął mnie w talii i przesunął nosem po moim uchu.
- Pij. Odwiozę nas – pocałował mnie we wrażliwe miejsce za żuchwą. – Obiecuję, będę grzeczny.
Spojrzałam na niego. Moje serce zmiękło. Jeden dzień już nic nie zmieni, prawda?
- Dziękuję. Baw się dobrze.
Pocałował mnie w usta, delikatnie pieszcząc moje wargi.
- Ty również, niedługo cię porwę.
Zmusiłam się, żeby nie przewrócić oczami. Wyswobodziłam się z jego objęć i ruszyłam za Allie, która w tłumie dostrzegła Nate’a. Musiałam ich namówić na wspólną kolejkę.



Witajcie!
Rozdziały miały być częściej... Ale mój komputer nie współpracuje więc jutro muszę go oddać. Na szczęście rozdział 17 już czeka na zabetowanie. Dziękuję bardzo Kasi, która podjęła się tej trudnej roli i wyszukuje błędów w "Upadku".
Muszę Wam powiedzieć, że Wasze komentarze wiele dla mnie znaczą. Poczułam, że to wszystko ma sens. 
Dziękuję i do następnego.
Raven

6 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zobaczyłam posta na FB to się rzuciłam do komputera z myślą, że nowy rozdział...
    No nic, ale fakt, nie skomentowałam po przeczytaniu. A więc... No ja nie wiem co Ci mam powiedzieć, czekam na więcej! Zostawiasz mnie w takim momencie, że ja w sumie nie wiem czy mam krzyczeć czy płakać. Ale wyczuwam, że następny rozdział będzie mocny... Aczkolwiek jestem nieco zła na Davinę, bo się dziecko coś nie może zdecydować. Raz Tristan, raz Hayden, i mam wrażenie, że ona momentami nie wie czego chce. Ale może to tylko moje odczucie...
    Weny życzę i niecierpliwie czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, co czujesz w stosunku do Daviny... Czuję to samo! W sumie to moja bohaterka, ale już mnie bardzo irytowała i męczyła. Ale chyba się dogadałyśmy... ;)
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  3. Witam ponownie :)
    Jeden bład:
    ''- Szybko zleciało, co? Dziewczyna pokiwała głową w zamyśleniu.'' - zabrakło myślnika :D
    Przepraszam, że się czepiam takich pierdół, no ale jednak, haha.
    Czekam z niecierpliwością na tę 17-stkę! Nie mogę się już doczekać punktu kulminacyjnego *.*
    Pozdrawiam,
    BG
    *zapraszam również do mnie ;)*
    http://konieckropka-bookgirl.blogspot.com/
    http://stay-with-me-if-you-remember.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za korektę! Nie zabrakło myślnika, a entera XD Podczas przesyłania poprawionej wersji rozdziału, zniknęły mi wszystkie, ale to wszystkie akapity... No i starałam się je odnaleźć, ale nie wszystkie znalazłam jak widać - zaraz poprawię!
      Dziękuję za komentarz <3

      PS. Masz piękne szablony na blogach *w*

      Usuń