sobota, 16 września 2017

Rozdział 19. Kolejny dzień


                             Delikatne światło poranka wpadało przez niezasłonięte okna. Niebo było czyste i miało piękną błękitną barwę. Przesunęłam dłonią po pustym miejscu obok mnie, mamy już nie było, a prześcieradło było chłodne. Nie wiedziałam, która była godzina. Po położeniu słońca ustaliłam, że musiało dochodzić południe. Nie mogłam uwierzyć, że w ogóle wstało. Dlaczego świat dalej parł do przodu, chociaż mój własny został zdruzgotany?
                Nadal leżałam w łóżku, nie miałam sił, by się podnieść. Cała energia uszła ze mnie wraz ze łzami, które wylałam w nocy. Zanim zasnęłam tata przyniósł mi jakieś tabletki, które połknęłam bez zastanowienia. W połączeniu z alkoholem, który wlałam w siebie poprzedniego wieczoru, zafundowały mi olbrzymiego kaca. Ale ból był dobry. Uniemożliwiał mi myślenie, czucie. Sprawił, że byłam wypruta ze wszelkich emocji.