Opierałam
się o drzwi i patrzyłam w sufit. Szczypały mnie oczy, ale obiecałam sobie, że
nie będę płakać. Potrzebowałam chwili na to, żeby wrócić do siebie. Otarłam
policzki i uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, moje różnobarwne oczy
zdradzały smutek. Zdjęłam buty i przywitałam się z rodziną, jednocześnie
znikając na schodach.
Wbiegłam
na samą górę, nie zatrzymując się, żeby przywitać się z dziewczynkami. Musiałam
się wykąpać, żeby zmyć z siebie wszystko. Odkręciłam wodę pod prysznicem i
pobieżnie zmyłam makijaż. Ciepła woda rozluźniała moje mięśnie, obolałe od
treningu. Świeży zapach miętowego szamponu łagodził mój ból, ale nic nie mogło
mi pomóc całkowicie. Oplotłam się ramionami w pasie i cicho zapłakałam. Piana
spływała po moim drżącym od szlochu ciele.
Po
kwadransie nie miałam już czym płakać. Moje oczy były suche, ale czułam się
lepiej. Oczyszczona. Owinęłam się miękkim ręcznikiem, po czym zawinęłam włosy w
turban. Ubrałam miękką, szarą koszulkę i legginsy. Umyłam twarz, na którą
nałożyłam nawilżający krem.
Usiadłam
w fotelu przy biurku, podciągając kolano do góry. Mój telefon wibrował od
przychodzących powiadomień, kilka z Facebook’a i Instagrama i kilka wiadomości.
Odpisałam Allie i koleżance z klasy na temat zadania domowego z matematyki.
Żadnego smsa od Haydena. Odłożyłam komórkę i wróciłam do pracy, którą musiałam
dokończyć. Płynne ruchy długopisu po kartce i jego lekkie skrobanie skutecznie
skupiało moje myśli na zadaniu.
Po
chwili, która okazała się godziną, ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Proszę!
Mama
otworzyła drzwi łokciem, ponieważ w jednej ręce niosła talerz kanapek, a w
drugiej dwa kubki z herbatą. Uśmiechnęłam się i wzięłam od niej część rzeczy.
Kobieta usiadła w fotelu obok okna i podciągnęła do góry nogi.
- Wszystko w porządku, córeczko?
Ugryzłam
spory kawałek kanapki, mój żołądek skręcał się z głodu, a mi ślinka ciekła na
widok szynki, rzodkiewki z ogródka i pomidorów. Mama patrzyła na mnie, a w jej
niebieskich oczach czaił się niepokój.
- Tak – skłamałam gładko. – Royal
świetnie dzisiaj chodził, czuję, że to będzie dobry sezon. Może nawet
wystartujemy w zawodach międzystanowych.
- Cieszę się – uśmiechnęła się i
pogłaskała nie po kolanie. – Davina, widziałam, że pokłóciłaś się z Haydenem –
uniosłam brew. – Siedziałam na dole przy komputerze i zobaczyłam, że
podjechaliście, po chwili staliście na chodniku i trzymał cię za ramię… - Z
tonu jej głosu wyczytałam, że sama nie wie, co myśleć o tym, co zobaczyła.
Ode
chciało mi się jeść. Położyłam talerz na biurku i opadłam brodę na pięści.
- Powiedziałam mu o moich planach
na studia, nie przyjął tego zbyt entuzjastycznie. Zarzucił mi, że Royal znaczy
więcej niż on.
- A znaczy?
Westchnęłam.
- Royal jest dla mnie wszystkim,
ale nie mogę poświęcić trzech lat pracy z nim, tylko po to, żeby iść na studia
do Filadelfii. Prawda jest taka, że chciałam iść z nim na jedne studia, ale nie
udało się. W Philly mogli mi dać tylko stypendium naukowe, a wydawać pieniądze
na utrzymanie Royala i treningu tam, gdy mogę mieć to po niższych kosztach w Bostonie,
jest dla mnie głupotą. Poza tym, trenerzy w Bostonie są lepsi, częściej są tam
konsultacje…
Wypuściłam
powietrze ze świstem. Było mi dużo lżej, gdy powiedziałam prawdę i nie
zatajałam już niczego. Mama wstała i przytuliła mnie. Objęłam ją ramionami w
pasie, otulił mnie znany zapach – perfum Euphoria i mydła z zielonej herbaty.
- Wybraliście to samo, rozwijanie
siebie i pasji. W końcu to dlatego on wybrał Filadelfię. Jeżeli nie jest w
stanie zrozumieć, że chcesz robić to samo, to nie zasługuje na ciebie –
gładziła mnie miękko po włosach. – Szkoda, bo polubiłam go przez ten czas,
wydaje się być dobrym chłopakiem.
Nie
odpowiedziałam, Hayden miał swoje za uszami, każdy ma, ja też nigdy nie byłam
święta.
- Kocham go, mamo. Nie chcę, żeby
to się skończyło przez taką, tak naprawdę, błahostkę – wyszeptałam i ukryłam
twarz w dłoniach.
Kobieta
pogładziła mnie po włosach i pocałowała w czubek głowy. Nic już więcej nie
powiedziała. Wyszła, zamykając za sobą drzwi, pozostawiła mnie samą siebie.
Podciągnęłam
kolana pod brodę, oplotłam je ramionami. Moje obolałe mięśnie jęczały z bólu,
ale ból był dobry. Zabierał myśli. Pozwalał skupić się na czymś innym.
Straciłam poczucie czasu, nie rozróżniałam sekund i minut. Jedyną rzeczą, która
utwierdzała mnie w fakcie, że nadal płynie był cienki księżyc, który był coraz
niżej na niebie. Ogarniało mnie coraz większe zmęczenie. W końcu wstałam, po
czym rozciągnęłam obolałe mięśnie. Spakowałam się do szkoły, umyłam zęby,
rozczesałam włosy. Każda czynność była mechaniczna, zupełnie jakbym była poza
swoim ciałem i obserwowała je z boku.
Bałam
się położyć do łóżka. Bałam się snów, które mogłyby przyjść lub tego, że nie
przyjdą w ogóle. Jednak, gdy tylko ułożyłam się wygodnie, wszystko mnie
opuściło. Wydarzenia z całego dnia zniknęły, a zmęczenie wzięło górę. Opadłam w
sen szybko, gwałtownie – zupełnie tracąc świadomość. Pogrążyłam się w mrok, w
którym odnalazłam zbawienne ukojenie.
***
Kilka
minut przed dziewiątą weszłam do klasy angielskiego, rzuciłam torbę na ławkę i
usiadłam na swoim ulubionym krześle, koło okna – prawie na końcu klasy.
Pomieszczenie zapełniało się uczniami, ich wesołe głosy wypełniały ciszę.
Otworzyłam zeszyt, żeby poczytać notatki, ale skończyło się na tym, że
wyglądałam na boisko, kreśląc czarnym długopisem wzory na okładce.
Chwilę
później poczułam na sobie czyiś wzrok. Spojrzałam na drzwi i zobaczyłam w nich
Haydena. Jego jasne włosy były roztargane, a pod oczami pojawiły się głębokie
cienie. Poznałam, że miał ciężką noc. Cichy głos w mojej głowie powiedział, że
zasłużył. Ani nie zaprzeczyłam, ani też się zgodziłam. Ostentacyjnie obrzucił
mnie krótkim spojrzeniem i wybrał miejsce na końcu klasy, ale pod przeciwległą
ścianą. Rzucił się na krzesło, wyciągając długie nogi przed siebie.
- Możesz mi wyjaśnić, co się
dzieję? – Zapytała mnie Allie, siadając na wolnym miejscu za mną.
Dźgnęła mnie
długopisem, by wymusić odpowiedź.
Odwróciłam się
przez ramię, napotykając wzrok mojego chłopaka. A raczej byłego chłopaka.
- Co chcesz wiedzieć?
- Może to, dlaczego siedzę na
miejscu Haydena, a on wygląda jakby mógł kogoś zamordować. Rozejrzyj się, Davina.
Ludzie to widzą, czują jego złość. Ja ją czuje. Zaburza mi aurę.
Przewróciłam
oczami.
- Daj spokój Allison. Zerwaliśmy,
a raczej ja zerwałam.
Dziewczyna
zbladła. Jej jasno różowe paznokcie zastukały dziko w porysowany blat ławki.
- Powiedziałaś mu, tak? – Nie
musiałam jej odpowiadać, wyczytała całą historię z mojej twarzy. – Jezu –
wyszeptała, po czym zamilkła, po części dlatego, że do klasy wszedł nauczyciel.
Na
szczęście nie miałam wielu zajęć z Haydenem. Oprócz angielskiego widzieliśmy
się tylko na matematyce, która była na samym końcu. Dzięki temu przez cały
dzień unikałam go. Jednak plotki mają to do siebie, że do lunchu wszyscy
wiedzieli, że zerwaliśmy, ale nikt nie wiedział dlaczego. To było lepsze, choć
spojrzenia moich kolegów jednoznacznie mówiły, o co chcieliby zapytać. Podczas
przerwy obiadowej Allie zaciągnęła mnie do najdalszego krańca biblioteki i
zmusiła, żebym powiedziała wszystko z najdrobniejszymi detalami.
- Nie mogę w to uwierzyć –
powiedziała, była w ogromnym szoku. – Miałam go za takiego porządnego faceta.
Przecież każdy wie, że masz szansę na karierę z Royalem, nawet totalny
jeździecki laik. Tak strasznie mi przykro – dodała, łapiąc mnie za rękę.
Uścisnęłam
ją.
- Rozumiem jego złość.
Przemyślałam to rano, wybaczyłam mu ten wybuch. Ale nie mogę mu wybaczyć tej
agresji. To było przerażające. Ja… Nie umiem tego opisać – w myślach ciągle
odtwarzałam drobne szczegóły tamtej rozmowy. Napięta szczęka, pobielałe
kłykcie, głębokie zaciągnięcie się papierosem i szał w oczach. – Zobaczyłam
chłopaka, którego nie znam, co gorsza, który mnie przeraża. Zdarzały mu się
gwałtowne reakcje, ale…
Zamilkłam.
Allie gładziła moją rękę kciukiem. Siedziałyśmy na granatowej wykładzinie
między historycznymi księgami, które były takie nie tylko ze względu na
zawartość, ale także ze względu na wiek. W powietrzu unosił się ich zapach,
zmieszany z wonią środka czyszczącego do drewna. Przez wysokie okna
przedzierały się promienie słońca, które wydobywały z moich włosów miedziane
tony, a z włosów Allie ciepłe brązy.
- Masz rację. Złość to jedno, a
agresja to drugie. Co by się stało, gdyby…
- Allie, przestań proszę.
Rzuciłam
jej ostrzegawcze spojrzenie. Nie potrzebowałam więcej dramatyzowania, ani tym
bardziej spekulacji pod tytułem: co by się mogło zdarzyć, gdyby Haydenowi
odwaliło do reszty.
- Masz rację, Davina.
Przepraszam.
Zamilkłyśmy.
Obydwie wpatrywałyśmy się pustymi oczami w podłogę. Ucieczki do biblioteki były
dla nas ulubionym wyjściem, by obgadać trudne sprawy. Robiłyśmy tak od początku
liceum, tylko tutaj można było znaleźć spokój, gdy w całej szkole panował hałas
i rozgardiasz. Zadzwonił pierwszy dzwonek. Allie poderwała się szybko i podała
mi rękę, dźwignęła mnie na nogi.
- Wybacz, ale mam teraz
literaturę i nie mogę się spóźnić, bo Heming mnie uwali.
Uśmiechnęłam
się.
- Leć, do zobaczenia po lekcjach!
Pomachała
mi i wybiegła z biblioteki. Miałam teraz okienko, bo nie chodziłam na wuef,
udało mi się załatwić z dyrektorem, że moje codzienne treningi zapewniają mi odpowiednią
dawkę aktywności fizycznej. Spokojnym krokiem przeszłam przez zachodnie
skrzydło i otworzyłam swoją szafkę. Słyszałam głosy ludzi, którzy ściszali
swoje rozmowy, gdy mówili o mnie.
- Tak, to ona. Zerwała z Haydenem
Smithem – usłyszałam od pierwszoklasistki, która przechodziła obok mnie. Jej
koleżanka prychnęła, zabrzmiało to jak „idiotka”.
Przewróciłam
oczami i oparłam plecak na kolanie. Przynajmniej Hayden nie nagadał nikomu, że
to on zerwał. Miał swój honor. Wyjęłam kilka niepotrzebnych książek i wrzuciłam
resztę podręczników potrzebnych na następne lekcje. Przeczesałam włosy
szczotkę, po czym nałożyłam na usta miętowy balsam. Już miałam zatrzasnąć
drzwiczki, gdy poczułam znajomy zapach męskich perfum.
Westchnęłam.
- Możemy porozmawiać? – Zapytał
Hayden, gdy zamknęłam szafkę i spojrzałam w jego piwne oczy.
Wzruszyłam
ramionami.
- Masz zamiar powiedzieć mi, coś
o czym zapomniałeś wczoraj? – Mój głos był zimny i spokojny.
Opuścił
wzrok, by ukryć, że przewraca oczami.
- Davina, kotku daj spokój.
Przepraszam, że powiedziałem wczoraj to, co powiedziałem. Byłem… Wściekły,
okropnie wściekły.
- To cię nie usprawiedliwia,
Hayden – otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale uniosłam rękę, by zamilkł. –
Mam dosyć, rozumiesz? Nie chcę być z kimś, kto każe wymierać mi między pasją, a
życiem. Pasja to moje życie – wyartykułowałam dokładnie każde słowo.
Zarzuciłam
plecak na ramię i ruszyłam w stronę wyjścia na dziedziniec, moje trampki
skrzypiały na linoleum. Hayden podbiegł do mnie i złapał za ramię, syknęłam,
gdy wbił palce w to samo miejsce, co wczoraj. Miałam tam siniaki.
- To boli – jego uścisk zelżał,
ale nadal nie odpuścił.
- Proszę, porozmawiajmy o nas.
Nie wierzę, że chcesz przekreślić tak łatwo to półtorej roku.
Odetchnęłam
ciężko.
- Bo nie chcę – przyznałam,
czując, że tak samo jak on chciałabym, żeby wczorajszy dzień się nigdy nie
wydarzył.
- Więc porozmawiajmy jak dorośli.
- Dzisiaj nie mogę, mam trening i
prowadzę jazdy – powiedziałam zgodnie z prawdą. – Jutro.
- Kolacja?
Przewróciłam
oczami, wiedziałam, że będzie próbował mnie urobić.
- Może być.
Hayden
uśmiechnął się prezentując rząd równych zębów. Pocałował mnie krótko w
policzek, a pod silnym zapachem gumy do żucia i perfum, poczułam zapach
tytoniu. Zacisnęłam mocniej pięści.
- Napisz, o której. Muszę lecieć.
Odwrócił
się na pięcie i poszedł w przeciwną stronę niż ja. Szedł wyprostowany, szerokie
barki, mocne plecy. Szedł jak zwycięzca. Przeczesałam włosy palcami i wyszłam
na dziedziniec. Puchate, białe chmury płynęły po niebie, a ich cienie
prześlizgiwały się po budynkach. Chłodny wiatr niósł silny zapach morza.
Usiadłam na jednej z ławek i zagłębiłam się w lekturze.
Cześć,
na samym początku przepraszam za:
a. że ten blog umiera
b. błędy, których nie zauważyłam, pewnie macie mnie za ślepca, skoro ich nie widzę XD
c. nieregularność.
c. nieregularność.
A teraz się będę usprawiedliwiać. Wiecie lub nie, ale jestem w drugiej klasie liceum, za trzy tygodnie mam osiemnastkę i jestem w wirze kończenia roku szkolnego i prawka. Jednym słowem zapiernicz, przygotowuje dla Was coś nowego razem z Melete (kochana odezwę się do Ciebie na dniach, bo znalazłam idealnego Tristana :3) ups, spoiler poleciał. No trudno.
W ogóle przepraszam, że rozdział taki krótki. Następne będą lepsze. Nadal jestem kilka rozdziałów do przodu i chciałabym to utrzymać, ponieważ wtedy mam większą możliwość pracy z tekstem. Wiecie wprowadzania poprawek w fabule.
Dostałam nominację do LBA, za którą bardzo dziękuję. Jest tam kilka pytań do mnie, ale nie jestem przekonana, czy chcielibyście posłuchać trochę o mnie. Jeżeli chcielibyście, żebym na nie odpowiedziała, a może odpowiedziała na kilka innych to dajcie znać w komentarzach.
Zawsze Wasza,
Raven.
PS. Przypominam o moich social mediach - do góry macie wszystkie linki! Zapraszam!
Blandzik:
OdpowiedzUsuńOde chciało - pisze się razem ;)
I to tyle!
Rozdział świetny, w zasadzie to nie chcę, żeby Davina i Hayden się zeszli znów... Jakoś mi to nie ten teges z nimi xd Ally jest świetną przyjaciółką, lubię jak w książkach są takie poztywne postacie :D
Pozdrawiam!
BookGirl :)
http://konieckropka-bookgirl.blogspot.com/
A błądzik pisze sie przez "ą" :)
UsuńCiesze sie, ze Ci sie podobalo. Tez ja bardzo lubie - jest bardzo bezposrednia ;)
Pozdrawiam :)
Czekam z niecierpliwością ^^ Na dniach to znaczy? Eh.. okay. Po pierwsze:
OdpowiedzUsuń- Cieszę się – uśmiechnęła się i pogłaskała nie po kolanie. ( chyba mnie)
Położyłam talerz na biurku i opadłam brodę na pięści. ( oparłam )
Nie chcę być z kimś, kto każe wymierać ( wybierać )
No to z grubsza powiedziałam co powiedziałam. Nevermind. Rozdział wprost cudowny! Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Co wybierze Davina... I czy mądrze wybierze.
Życzę miło spędzonego czasu! I trzymaj mi się tam ^^
Całuski!
( Niewiarygodne jak taki rozdział może polepszyć humor :3 Dziękuję! )
Kochana, wybacz, że dopiero teraz.
UsuńOczywiście odczytałam ten komentarz wcześniej, ale ostatnie tygodnie to jakiś koszmar. Nie pamiętam za bardzo co się działo XD
Dziękuję, że zawsze jesteś :*
Boże... Jak mnie dawno na bloggerze nie było :o Najpierw ten powalony konkurs (o którym wręcz szkoda gadać), potem trzydniowa wycieczka do Warszawy <3 (zakochałam się w tym mieście *.*) i teraz jeszcze próby na zakończenie. Wreszcie! Mam już serdecznie dość gimnazjum -.-
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny, zresztą jak zwykle :D Błędów nie chce mi się szukać, ale częściowo wyręczyła mnie już Melete. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że postanowiłyście coś razem stworzyć. Może uda ci się ją ogarnąć i wlać w nią trochę weny xD
Niech Davina nie wybacza Haydenowi... Wolę Tristana *.* Hayden jest fuj. Dziewczyn się nie bije i nie krzyczy się na nie. Nigdy. (Ta kropka nienawiści xD)
Przesyłam cieplutkie przytulasy ;* (Jest tak późna godzina, że czuję się jak naćpana xD Nadal nie odrobiłam zapotrzebowania organizmu na sen od wycieczki... I jeszcze w czwarte komers... Ja się chyba zabiję.)
Kate
Przepraszam bardzo...
UsuńUda Ci się ją ogarnąć?! Pfi... Co to ma znaczyć? I wlać we mnie wenę? No chyba nie xD Rozumiem, że opuściłam bloga, ale szkoła plastyczna trochę wymaga i naprawdę mi przykro.
Zawsze pomocna Mel ( załamuję się przy laptopie )
Całuski :*
Jakież oburzenie xD
UsuńA jak na miesiąc albo dłużej znikasz całkowicie z bloggera to myślisz, że ludzie (czytaj: ja) się o ciebie nie boją, że coś ci się stało albo postanowiłaś zrezygnować? Tak to przynajmniej ostatnio dajesz jakieś znaki życia :D I serio jestem ciekawa na co wymyśliłyście razem. W sumie to trochę też się boję, ale chętnie poczytam xD
I mój komentarz nie miał na celu cię obwiniać. Po prostu napisz czasem chociażby na stronce na fejsie zwykłe Jestem, żyję. :)
Nie krzycz już na mnie :c
Miłego dnia, wieczora, nocy, czy czego tam...
Kate ;*
Przepraszam za moje uniesienie. Nie sądziłam nigdy, że ktoś mógłby tak pomyśleć... Działałam egoistycznie. Wybacz mi. Twoje słowa grzeją mi część serca.
OdpowiedzUsuńPomyślę nad dawaniem o sobie życia. Obiecuję ;)
Trzymaj się kochana <3
Literówka" co się dzieję?" bez "ę".
OdpowiedzUsuńNo, ciekawa jestem, jak przebiegnie ta cała "kolacja" i czy w ogole dojdą do jakiegokolwiek porozumienia. Na razie w sumie nie przedstawiłaś Haydena z jego charakteru. Ciągle tylko tak... Pojawia się i znika, jakby wcale nie miał tutaj ważnego miejsca, poprawiłabym to jakoś.
41 year old Nuclear Power Engineer Isabella Hassall, hailing from Happy Valley-Goose Bay enjoys watching movies like The Golden Cage and Skateboarding. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. Czytaj wiecej tutaj
OdpowiedzUsuń