wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział 6. Decyzje.

                Moje rude włosy spływały falami na pierś, miałam oczy podkreślone czarną kreską i policzki muśnięte bronzerem, by uwydatnić kości policzkowe. Ubrałam się prosto – w białą koszulkę oraz czarne rurki, które wydłużały nogi. Zarzuciłam sweter, a po drodze zgarnęłam torbę z fotela. Ostatni raz upewniłam się, że tego chcę, gdy położyłam dłoń na klamce.
                Nacisnęłam ją, po czym zbiegłam po schodach.
                Na dole był tylko tata i dziewczynki. Mama miała dyżur w szpitalu. Clary podbiegła do mnie, gdy tylko pojawiłam się w salonie. Podniosłam ją i przytuliłam. Nora spojrzała na mnie spod rzęs. Pogłaskałam ją po głowie.
- Co robicie? – Zapytałam, starając się odgadnąć zabawę.
                Na ławie leżało kilka lalek, a także mały stosik ubranek. Nora czesała włosy jasnowłosej lalce, o miłej twarzy i szerokim uśmiechu. Ubrała ją w różowy sweterek i dżinsową spódniczkę. Pamiętałam tą zabawkę, bawiłam się nią, gdy sama byłam mała. O dziwo, przetrwała te lata bez szwanku.
- Bawimy się w szkołę – powiedziała Clary, moszcząc się na moich kolanach.
                Posadziłam siostrę koło siebie.
- Pobawisz się z nami? – Nora spojrzała na mnie tak, że moje serce natychmiast zapragnęło porzucić Haydena i zostać z nimi.
                Pocałowałam ją w czoło.
- Przykro mi, ale muszę iść. Umówiłam się z Haydenem.
- A może on przyjdzie i pobawimy się wszyscy? – Zaproponowała rezolutnie Clary.
                Uśmiechnęłam się, zawieszając torbę na ramieniu.
- Przykro mi, ale dzisiaj nie możemy.
                Tata wyłonił się z gabinetu, na nosie miał okulary w grubych oprawkach.
- O której wrócisz, Dove?
                Wcisnęłam już jedną stopę w botka z wysoką cholewką.
- Przed dwudziestą trzecią.
- Davina jest wtorek…
                Przewróciłam oczami, ale nie zauważył tego, ponieważ na czoło opadły mi włosy.
- No dobrze, dwudziesta druga? – Pokiwał głową. – Pa, tato.
- Będę czekał – powiedział, obserwując jak idę do furtki.
                Odwróciłam się i przez chwilę szłam tyłem.
- Wiesz, że nie musisz.
                Uśmiechnął się, zamykając za mną drzwi, zamek szczęknął cicho, gdy przekręcił klucz. Jednak wiedziałam, że stoi nadal w miejscu i na mnie patrzy. Czułam jego wzrok na plecach. Był piękny wieczór. Słońce było coraz niżej, niebo miało piękną różaną barwę, a drzewa rzucały długie cienie. W powietrzu unosił się zapach kwiatów, zmieszany ze słonym zapachem morza. Każdy, kto mieszkał na wybrzeżu wie, że nie da się uciec od oceanu. Wpływa na wszystko, a na wargach zawsze można poczuć smak soli.
                Hayden miał podobny stój do mnie, szarny T-Shirt oraz czarne spodnie. Opierał się z nonszalancją o samochód, a jego wzrok podążał za każdym moim ruchem. Po moim kręgosłupie przebiegł silny dreszcz.
- Cześć.
                Nie podeszłam, by go pocałować. Mimo że nie byłam już na niego zła, to nie chciałam mu łatwo odpuścić. Nadal nie czułam się pewnie. Wyprostował się, a na moją twarz padł jego cień. Zbliżył się do mnie powoli, lekko chwiejąc się na boki, jak zawsze, gdy pozorował luźną postawę. Natychmiast rozpoznałam, że też nie czuje się pewnie.
- Cześć. – Musnął wargami mój policzek. To był pierwszy dotyk, odkąd złapał mnie poprzedniego dnia. Dużo delikatniejszy i subtelniejszy.– Zapraszam – dodał, otwierając drzwi.
                Jechaliśmy w milczeniu. Nie pytałam dokąd, patrzyłam przez okno, unikając jego wzroku. W jego odbiciu w szybie widziałam, że zerka na mnie, co jakiś czas. Włączył radio, a z głośników popłynęła nasza piosenka, podczas której pierwszy raz mnie pocałował „Oblivion” zespołu Bastille. Przygryzłam wargę. Sekundę później poczułam na języku słony smak.
- Nie rób tak – powiedział, zauważając mój nerwowy tik.
- Dlaczego? – odpowiedziałam zaczepnie, patrząc na jego twarz.
                Uśmiechał się zbójecko.
- Bo nie lubię, gdy smakujesz krwią.
                Uniosłam brew, aż poczułam mocne napięcie w czole.
- Kto powiedział, że będziesz dzisiaj mnie całował?
                Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wypuściłam powietrze i oparłam czoło o szybę. Hayden zawiózł nas nad morze. Z daleka słyszałam jego szum. Wiatr pchał po niebie wielkie chmury, które przybierały rozmaite kolory, dzięki okrągłej tarczy słońca, zbliżającej się do powierzchni.
                Otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść. Nie puścił mojej ręki. W krótkiej chwili znalazłam się w ciasnej przestrzeni między jego ciałem, a karoserią. Przywarłam do niej, ale moją skórę drażnił jego oddech i ciepło biegnące od ciała chłopaka.
- Davina – powiedział cicho, celebrując każdą głoskę mojego imienia. – Przepraszam za moje zachowanie. Nie zasłużyłaś na moje słowa. Kocham cię, przecież doskonale wiesz – pokiwałam głową. – Chcę być z tobą, nawet jeśli mamy studiować na innych uczelniach. Nie kłóćmy się, wykorzystajmy pozostały nam czas, co?
                Pokiwałam głową. Zbliżył się i ujął delikatnie moją twarz w dłonie. Nachylił się i pocałował. Miał lekko suche wargi, ale całował mnie miękko. Owionął mnie jego zapach i ciepło. Przywarłam do niego, obejmując ramionami w pasie. Wsunął palce w moje włosy, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Uśmiechnął się między pocałunkami.
- Przepraszam, powinnam była powiedzieć ci wcześniej – powiedziałam, nie odrywając ust od warg Haydena.
                Uciszył mnie pocałunkiem.
- Nic nie mów – jego wargi błądziły po mojej szyi, a po kręgosłupie przebiegały mi silne dreszcze. – Nie traćmy czasu.
                Dłonie chłopaka odnalazły krawędź koszulki i wślizgnęły się pod nią. Dotykał brzucha, biodra, żeber, a ja całkowicie oddałam się przyjemności. Spomiędzy warg wymsknął mi się cichy jęk, poczułam, że się spina, a jego zęby muskają mi skórę.
                Spędziliśmy cudowny wieczór niewiele rozmawiając. Powiedzieliśmy już wystarczająco. Znów trzymałam dłoń w jego dłoni, uśmiechał się, gdy zataczałam kciukiem małe kręgi. Leżeliśmy na kocu, rozłożonym na zimnym piasku. Nad nami unosił się okrągły księżyc. Hayden obrócił twarz w moją stronę, pogładziłam jego policzek.
- Jadę na zawody za dwa tygodnie. Na trzy dni. Dasz radę beze mnie?
                Westchnął.
- Myślałem, że będziemy wtedy świętować twoje urodziny, skoro mnie na nich nie będzie…
                Obróciłam się na bok, kładąc kolano na jego biodrze. Złapał mnie za udo i przyciągnął do siebie.
- Daj spokój – poprosiłam. – To tylko data, kolejny rok. Będziemy świętować moje następne urodziny. To nic specjalnego, przecież od dawna jestem dorosła – wyszeptałam mu do ucha, dotykając go wargami. Delikatnie zadrżał.
                W jego roześmianych oczach odbijały się gwiazdy.
                Spojrzał na mnie, a nasze wargi były tak blisko, że czułam jego oddech na ustach.
- Obiecujesz, że następne będziemy obchodzić razem?
                Pocałowałam go lekko.
- Każde następne, kochanie.
                Uśmiechnął się, przez co wydał mi się jeszcze bardziej przystojny.
- Powtórz.
- Kochanie – wyszeptałam wprost do jego uchylonych ust.
- Jeszcze raz.
- Kochanie – moje wargi otarły się o jego.
                Pocałowaliśmy się, powoli, ale namiętnie. Czułam, że chce więcej. Wciągnął mnie na swój brzuch i przesunął dłońmi po plecach, jednocześnie odsłaniając skórę. Założyłam kosmyk włosów za ucho, moje palce badały jego szyję, na której wyczuwałam szybki puls. Wsunęłam ręce pod jego koszulkę. Czekał na ten znak. Gwałtownie usiadł, a mi zakręciło się w głowie. Zrzucił górną cześć swojej garderoby i szybko pozbył się mojej.
                Przytuliłam się do niego, skóra przykleiła się do skóry. Nie był to nasz pierwszy raz, ale jeden z najlepszych. Przy akompaniamencie oceanu, pod baldachimem gwiazd. Każde z nas szaleńczo zakochane. Po wszystkim wtuliłam się w jego szeroką pierś. Gładził palcami krzywiznę mojej talii i biodra.
- Kocham cię – wyszeptał w moje włosy.
                Uśmiechnęłam się błogo.
- Ja ciebie też – odpowiedziałam, patrząc w jego piwne oczy.
                Zbliżała się moja godzina policyjna, więc zaczęliśmy się ubierać. Wytrzepałam ubrania z piasku i wrzuciłam je na siebie. Hayden podniósł koc i wrzucił go do bagażnika. Otworzył mi drzwi, pomagając wsiąść. Traktował mnie jak księżniczkę, a mi to bardzo odpowiadało. Wjechaliśmy na asfaltową drogę, więc złapałam go za rękę.
- Chcesz, żebym pojechał z tobą do Bostonu? Moglibyśmy zwiedzić to miasto.
                Serce, które biło mi radośnie w piersi, nagle zamarło. Wpatrywałam się w przednią szybę nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chciałam kłamać, nie po tym, jak się z nim pogodziłam i się kochaliśmy. Ale powiedzenie mu o Tristanie mogłoby być o wiele gorsze – awantura o byle co.
- Nie, przecież wiem, że cię to męczy. A ja będę musiała się skupić, to ważne zawody.
- A kto ci pomoże z Royalem? – Chciał naprawić to, co powiedział w poniedziałek. Udowodnić mi, że szanuje moją pasję.
                Uścisnęłam jego dłoń.
- Znajdzie się ktoś do pomocy. Dam sobie radę. Zobaczymy się jak wrócę. – Spojrzałam przez okno, kończąc ten temat.
                Miałam nadzieję, że mój głos nie zadrżał. Że nie usłyszał tej pół-prawdy. Ten weekend będzie ostatnim, który spędzę z Tristanem. Udowodnię, że to tylko kolega, nic ponad to. Później skupię się na Haydenie, bo to jego kocham. Cholernie chciałam w to wierzyć.
- Dobranoc Davina. – Pocałował mnie na dobranoc, posyłając przeszywające spojrzenie.
                Od jutra koniec z kłamstwami i pół-prawdami.
- Dobranoc Hayden.
                Uśmiechnął się do mnie i odjechał mrugając na końcu ulicy światłami awaryjnymi. Spojrzała na zegarek, było pięć po dziesiątej. Przewróciłam oczami i wbiegłam do domu. Zdjęłam buty i nasłuchiwałam kroków ojca.
- O której to się wraca moja pannico?
                Jak zawsze niezawodny. Pochyliłam głowę, żeby związać włosy w koka.
- Byłam na terenie domu o 21.59 – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- No dobra… Dobranoc, Dove.
                Pożegnałam się z tatą i wbiegłam na poddasze.
***
                Następnego dnia pojechałam do szkoły rowerem, była piękna pogoda. Ciepły, delikatny wiatr rozwiewał moje włosy podczas drogi, a w powietrzu unosił się słodki zapach kwitnących kwiatów. Ptaki wesoło śpiewały, co jeszcze bardziej poprawiało mój humor. To musiał być dobry dzień.
                Nucąc weszłam do głównego budynku, wzbudzając poruszenie wśród moich kolegów. No tak, jeszcze wczoraj chodziłam po szkole z opuszczoną głową i smutną twarzą. Byli zdezorientowani tym, co się ze mną działo. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zostawiłam cienką kurtkę w szafce i przepakowałam torbę, zostawiając podręczniki, które potrzebowałam na lekcje popołudniu.
- Cześć Allie – moja przyjaciółka podskoczyła, gdy zaszłam ją od tyłu.
                Oparła się o szafkę i przeczesała palcami brązowe włosy.
- Davina! Nie strasz mnie – obrzuciła mnie szybkim spojrzeniem od stóp do głów. – Co ci?
- Pogodziłam się z Haydenem. Byliśmy wczoraj na spacerze nad morzem i wszystko sobie wyjaśniliśmy. – Przygryzłam wargę, na co Allie zareagowała natychmiastowo.
- Błagam, Davina. Żadnych szczegółów. Jest zbyt rano na takie rozmowy, a ja jestem zbyt trzeźwa. – Zaśmiała się, rozbawiona z własnego dowcipu.
                Uśmiechnęłam się szeroko i razem ruszyłyśmy w stronę klasy, zahaczając wcześniej o łazienkę. Przyjrzałam się naszym odbiciom w lustrze. Mogłyśmy spokojnie być siostrami – nasze twarze miały łudząco podobne rysy i obie miałyśmy takie same sylwetki. Allie wyciągnęła telefon i zrobiła nam zdjęcie.
- Z jakiej to okazji?
                Uśmiechnęła się.
- Musimy zatrzymywać takie chwile. Kto wie, co może się wydarzyć jutro…
- Allie, proszę nawet tak nie mów – na samą myśl, o tym, że coś mogłoby nas rozdzielić mój głos zacząć drżeć, a oczy wypełniły się łzami.
                Allison przytuliła mnie mocno. Pachniała słodkimi perfumami i różanym szamponem. Jej miękkie włosy łaskotały mój policzek.
- Nigdy cię nie zostawię, Davino – wyszeptała. – Obiecuje, że będziesz mnie musiała znosić przez długi czas.
                Roześmiałam się.
                Przed klasą czekał Hayden w towarzystwie Nate, kątem oka zauważyłam, że moja przyjaciółka spina się. Mój chłopak uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie na powitanie. Wciągnęłam jego zapach, który otoczył mnie, gdy tylko się zbliżyłam. Nate objął Allie, ale nie był to przyjacielski uścisk, a coś więcej.
- Gotowy na kolejny dzień?
                Splótł palce z moimi i uścisnął.


- Z tobą zawsze – uśmiechnął się szeroko, odsłaniając rząd białych zębów.

Cześć, cześć, hello!
Wybaczcie mi, że znów długo po czasie, ale byłam w trakcje celebracji własnej osiemnastki, a także ciągle borykam się z prawkiem.
Ale teraz jestem i uwaga, rozdziały będą się pojawiać częściej, ponieważ:
a. mam sporo rozdziałów przewagi (i szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać podzielenia się nimi z Wami)
b. po niedzieli będę miała więcej czasu na pisanie!
10 startuję w zawodach w skokach także trzymajcie kciuki.
Zapraszam do social mediów - w szczególności zaoberwujcie mnie na Insta i asku. Spędzam tam trochę czasu...
Dziękuję za komentarze i 1300 wyświetleń!
Jesteście wielcy,
Wasza Raven

8 komentarzy:

  1. Nareszcie! Rozdział dłuuugo wyczekiwany, ale opłaciło się. Uwielbiam Twoje opowiadanie. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Cóż, i oby tak dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Później skupię się na Haydenie, bo to jego kocham. Cholernie chciałam w to wierzyć." - Kobietko, łapię cię za słówka :3 Ja wiem, że ona tak naprawdę nie kocha Haydena, ona będzie z Tristanem, czuję to, bo on też ją kocha i nie mogę się doczekać aż ona pojedzie do Bostonu na zawody i na studia też bo będzie tam z Tristanem i oni na pewno się pocałują, ja to czuję.
    Świetny rozdział, nie lubię Haydena, do widzenia.
    Najlepszego, pani pełnoletnia! Będę w myślach z tobą podczas zawodów! Powodzenia życzę :)
    Pozdrawiam
    BookGirl :)
    konieckropka-bookgirl.blogspot.com
    stay-with-me-if-you-remember.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzac fabuly nie bede, ale jednak zdradze, ze nie skonczy sie ono na trojkacie milosnym :) mam na nie wieksze plany!
      Dziekuje bardzo za zyczenia i trzymanie kciukow na zawodach mam nadzieje, ze przezyje!

      Usuń
  3. Paczcie! Jestem! Cześć i czołem xD
    Na początek wszystkiego najlepszego! Szczęścia, zdrowia, miłości i czego tam sobie jeszcze zachcesz ;* Jak się czujesz będąc już pełnoletnią? xD
    Jak zobaczyłam BASTILLE to zaczęłam piszczeć. Kocham ich <3
    Hayden i Dove się pogodzili ;-; To było do przewidzenia. Ale i tak wolę Tristana. Popieram tą panią do góry! Oni mają być razem^^
    Tak w sumie to padłam ze śmiechu, gdy przeczytałam, że jej siostry namawiają ją do zabawy lalkami z Haydenem. On i Dove mają... ciekawsze zabawy xD Hahahhah. Moja durna siostra zmusiła mnie do założenia Wattpada i naczytałam się dużo, różnych, dziwnych rzeczy.
    Kto jest bardziej pracowity - mrówka czy pszczoła?
    Mrówka, bo nie bzyka xD
    [To było takie suche, że aż prawie się najadłam xD]
    Pls, ratujcie mój mózg. Help?
    Już trzymam kciuki, powodzenia ;)
    Papa
    Kate xXx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje!!! ;*
      Oni tez sie bawia lalkami, ale inaczej... XD
      Tez mam Wattpada, ale nie korzystam, moze to i lepiej?
      Dobry ten sucharek!
      Do zobaczenia w przyszlym tygodniu! ;* ;*

      Usuń
  4. Cześć! Nominuję twój blog do Liebster Blog Award - http://duet-krwi.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojojoj...
    Nareszcie zabrałam się do przeczytania twojego dzieła! Przepraszam, ale znasz już powód.
    Rozdział naprawdę cudowny! Jak wszyscy chcą by oni zerwali :c no cóż... Zrób chociaż by to było niezapomniane i niespotykane. Dobrze?
    Nie mogę się doczekać jak to dalej się rozwinie. Naprawdę. I martwię się następującymi wydarzeniami...
    Ale wiem, wiem. Ty nie możesz mi nic powiedzieć... Soo..
    Siaa..
    Trzymaj się cieplutko ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń